Metafory granic i pograniczy

Marian Golka

Wydział Socjologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

Metafory granic i pograniczy

Poznawanie i zrozumienie → granic oraz → pograniczy – podobnie jak wszystkich innych światów społecznych – dokonuje się poprzez osobiste doświadczenia, podróże, doniesienia dziennikarskie i reportaże, a także literackie czy filmowe ujęcia. Oczywiście służą temu także badania empiryczne oraz refleksja teoretyczna. Gdzieś pomiędzy nimi znajdują się metafory, które jako pojęcia przenikają nasze poznanie, będąc zarówno jego wytworem, jak i aktywnym czynnikiem pojmowania świata.

Istotą metafory jest „rozumienie i doświadczanie pewnego rodzaju rzeczy w terminach innej rzeczy” (Lakoff, Johnson 1988: 27). Ta lakoniczna i często przywoływana definicja (skądinąd nawiązująca dla klasycznej definicji Arystotelesa z jego Poetyki [1989: 1457b], który pisał, że „metafora jest to przeniesienie nazwy jednej rzeczy na inną”) jest przekonująca, choć można mieć wątpliwości, czy metafory są jedynie terminami i nazwami. Wszak można ujmować świat metaforycznie także za pomocą obrazów, a nawet dźwięków. Ten wątek nie będzie tu jednak podejmowany, podobnie jak kwestia rodzaju metafor. Owszem, wyżej wspomniani autorzy: George Lakoff i Mark Johnson (1988: 36) wyodrębniają metafory strukturalne, metafory orientacyjne oraz ontologiczne, lecz podział ten jest nie tylko nazbyt ubogi, lecz i niekonsekwentny. Ważniejszy jest natomiast problem funkcji pełnionych przez metafory.

Można uznać, że metafory pełnią takie same funkcje, jak wszelkie inne przekazy językowe, a więc pomagają w poznaniu, opisaniu, zrozumieniu i interpretacji świata, kształtują stosunek do świata i wpływają na jego ocenianie, przyczyniają się do interakcji i integracji społecznej (ale też i do dezintegracji, gdy nie ma zgody co do ich znaczenia), pomagają w gromadzeniu i przekazie doświadczenia społecznego oraz współtworzą kulturę.

Będąc tworami językowymi szczególnie symbolicznymi i umownymi, nie są metafory jednoznaczne i powszechnie przyjmowane. Ale czy istnieje słowo w jakimkolwiek języku naturalnym, które jest powszechne i jednoznaczne? Ważne jest to, że trafnie dobrane metafory mają dużą moc poznawczą, jako że uruchamiają jednocześnie rozumowe i emocjonalne, wrażeniowe i wyobrażeniowe warstwy poznania. Metafory są więc zarówno pewnymi skrótami myślowymi, jak też hasłami szeroko otwierającymi horyzonty poznawcze i wywołującymi nowe skojarzenia. I choć mniej może nadają się do poznawania świata fizycznego, to wydają się wręcz niezbędne do odkrywania świata ludzkiego.

Niektóre metafory odniosły w tym względzie wielki sukces komunikacyjny (np. „kultura” pochodzi od łacińskiego cultus, czyli uprawy ziemi, „rewolucja” od revolutio (łac.), czyli obrotu, „awangarda” od avant-garde (fr.), czyli oddziału wojska zabezpieczającego zasadniczą armię od czoła) i dziś nie wyobrażamy sobie bez nich komunikowania dotyczącego ludzkich spraw, jakby zapominając, że słowa te mają właśnie metaforyczny rodowód. Można wręcz uznać, że im dana rzecz jest mniej zrozumiała, a tym samym bardziej kłopotliwa poznawczo, tym częściej dobrze dobrana metafora pozwala ją ująć i dać pełniejsze o niej wyobrażenie – i to zarówno wtedy, gdy poprzez nią dostrzegamy jakiś szczegół świata, jak i wtedy, gdy potrzebna jest nam szersza perspektywa lub bardziej abstrakcyjne, modelowe ujęcie.

Granice oraz pogranicza należą właśnie do takich zjawisk, które są nader różne, skomplikowane i nie zawsze łatwo uchwytne poznawczo: są trudne do przekroczenia, ale i łatwe, są zantagonizowane, ale i bezkonfliktowe, są takie, które utrudniają wzajemne integrowanie, jak i takie, które je umożliwiają 1. Przy czym nie możemy mieć na uwadze jedynie granic przestrzennych, lecz winniśmy uwzględniać także granice w ogóle: pomiędzy ludźmi ubogimi a bogatymi, pomiędzy płciami czy pomiędzy dniem a nocą. Należy także pamiętać, że jakiekolwiek wyraźne i realne granice, a także obszary pograniczy trudno jest wyznaczyć. Mówiąc inaczej, są one niekiedy nader umowne, skonwencjonalizowane, często mają bardziej wyimaginowany niż rzeczywisty charakter. Nierzadko są też nieuchwytne, zamazane, a ich przebieg nie jest łatwy do określenia. Często nie wiemy, gdzie granice przebiegają, jakie cechy charakteryzują przedmiot po jednej stronie, a jakie po drugiej stronie granicy i czy te cechy są w pełni rozbieżne, czy też jednak mają pewne zbieżności. Słowem, chodzi o to, jakie są podobieństwa versus różnice pomiędzy bytami, czy dany byt bardziej łączy się z innym, czy odróżnia od niego (znajdującego się właśnie po drugiej stronie), i gdzie wyznaczyć ewentualne granice między nimi. Nie zmienia to faktu, że w życiu społecznym granice funkcjonują i są przynajmniej umowną, nieraz wręcz symboliczną linią wyrażającą różnice, podziały i relacje między stronami – jednostkami, grupami społecznymi, kulturami, państwami. Tak samo funkcjonują pogranicza, których określenie również nie jest łatwe.

Granice przestrzenne pełnią rozmaite funkcje. Oprócz tego, że są barierami fizycznymi czy symbolicznymi o różnorodnym charakterze, pełnią rozliczne funkcje społeczne, polityczne, ekonomiczne; nadto swoiście manifestują obszar przestrzeni, której dotyczą, z którą są mniej lub bardziej związane i który zazwyczaj tworzy pogranicza.

Granice mają różne uwarunkowania, różny charakter i różne przejawy. Kształtują je przede wszystkim czynniki fizyczne (pasma górskie, przełęcze, rzeki i ich dorzecza, brzegi morskie, odległości między wyspami i archipelagami itp.). Zupełnie inny charakter mają te granice, które ukształtowane zostały przez czynniki społeczno-kulturowe (a więc mniej lub bardziej umowne granice wynikające z historii wzajemnych relacji pomiędzy grupami – granice powstałe i funkcjonujące w spontanicznych procesach życia społecznego). Jeszcze inne uwarunkowania oraz wynikający z tego charakter mają granice sztucznie ustalane (czy częściej narzucane) przez siły zewnętrzne – zazwyczaj o charakterze imperialnym (jak na przykład podział Afryki na przełomie XIX i XX w. czy podział Bliskiego Wschodu przez europejskie potęgi po rozpadzie imperium osmańskiego). Oczywiście w konkretnych sytuacjach te rozmaite uwarunkowania mogą się na siebie nakładać, często też mogą być przedmiotem sporów, a nawet konfliktów.

Różne całości społeczno-kulturowe (wspólnoty regionalne, plemiona, narody, państwa), operujące takimi czy innymi zestawami symboli (języka, ubioru, form kultu religijnego) – czyli „wspólnoty znaczeń”, żeby przywołać obiegowe już określenie Anthony’ego Cohena (2003: 201) – próbują wyznaczać granice odpowiadające ich strukturom. Struktury te mają jednak charakter nieregularny, nie zawsze też wyraźnie oddzielają się od siebie, co sprawia, że granice muszą być przekraczane albo zamazane, a jeszcze częściej nie są to wyraźne granice, lecz po prostu węższe lub szersze pasy pograniczy.

Granice (szczególnie geopolityczne, państwowe) są zawsze mniej lub bardziej arbitralnymi rozstrzygnięciami – ze wszystkimi tego konsekwencjami – rzadko stałymi, częściej wynikającymi z chwiejnej, dynamicznej relacji sił. Granice są więc „wrażliwe” (Donnan, Wilson 2007: 55) na to, co się wokół nich dzieje – czyli między innymi na pograniczach – a także na to, co dzieje się w ich zapleczu politycznym, kulturowym, ekonomicznym itp., gdzie każdy wzrost siły versus słabości, a także udane bądź nieudane sojusze zewnętrzne mogą skutkować zmianami granic. Nie wiadomo, czy zawsze jednostki i społeczności chcą powiększyć swoje terytoria, rozszerzyć sferę wpływów lub buforowy obszar bezpieczeństwa. Tak się jednak często dzieje, stąd walka o przesuwanie granic. A przy tym konfrontacja sił na granicach (ale i pograniczach) rzadko ma symetryczny charakter (Babiński 1997: 63). Inna rzecz, że niekiedy „mocnych granic” domagają się siły społeczne i polityczne z zaplecza, które nie zawsze jest odpowiednio silne, by ten zamiar zrealizować. Relatywnie częste są jednak zjawiska przesuwania granic czy swoistego ich „przesiedlania” – jak się niekiedy mówi. Dlatego też niektóre granice są ambiwalentne i względne, rzadko zaś są one traktowane jako nienaruszalna świętość – przynajmniej w jednakowym stopniu przez obie strony. Dlatego wojny graniczne są odwiecznym przejawem relacji międzygrupowych: międzyplemiennych, międzypaństwowych, międzyregionalnych, międzydzielnicowych, międzymafijnych itd.

Jak widać, mimo znaczącego dorobku badawczego wciąż jest wiele kwestii utrudniających rozumienie granic i opisanie ich w terminach ściśle naukowych. Stąd propozycja przedstawienia niektórych zagadnień w formie metaforycznej. Poniżej zaprezentowane zostaną metaforycznie określone ogólne modele granic oraz pograniczy ujęte w perspektywie relacji międzyludzkich:

  1. Granica jako „linia okopów”. Taka granica dzieli w sposób najbardziej jednoznaczny. Pomiędzy stronami w zasadzie nie ma żadnej współpracy, a przenikanie jest nieznaczne. Granicę tę przekracza się zazwyczaj tylko po to, aby zabić przeciwnika (bowiem strony występują jedynie w roli wyraźnych wrogów).
  2. Granica jako „rzeka”. Jest to granica, która dzieli strony w sposób pasywny. Przeciwnicy wiedzą o swoim istnieniu, a nawet się widzą, lecz nie mają możliwości wywołania otwartego antagonizmu. Przeszkadza w tym nie tylko fizyczna granica, ale niekiedy także obecność siły wobec nich nadrzędnej (np. imperatora). Trzeba też pamiętać, że rzeka tyleż dzieli, co scala – jest wszak dobrem wspólnym, z którego obie strony są zmuszone korzystać. Często to je antagonizuje, ale też niekiedy łączy.
  3. Granica jako „mur”. Ta granica jest wyrazem segregacji czy izolacji jawnej lub skrywanej. Strony mają pełną świadomość odrębności, a nawet różnic, zdają sobie też sprawę z możliwości pojawienia się konfliktów 2. Pragną jednak tego uniknąć poprzez zachowanie całkowitej izolacji – wszak mur często uzupełniany bywał fosą. Mur jednak rzadko jest budowany wspólnymi siłami, zazwyczaj bowiem tworzą go ci, którzy czują się bardziej zagrożeni – obojętnie, czy z powodu swojej słabości czy swojego bogactwa.
  4. Granica jako „parkan”. Tego typu granica oddziela strony raczej symbolicznie. Parkan jest wszak konstrukcją lekką, zazwyczaj ażurową, dlatego strony doskonale siebie znają, widzą różnice, ale i podobieństwa. Strony wzajemnie przyzwyczaiły się do swego istnienia, niejako się do siebie dostosowały.
  5. Granica jako „ulica”. Jest to granica relatywnie mało wyraźna, jako że obie strony uznają pełne prawo do przebywania na niej. Tak więc ta granica bardziej łączy, niż dzieli, choć oczywiście partnerzy mają świadomość, że po przeciwnych stronach ulicy występują odrębne wartości, wzory, zachowania. Obie grupy dobrze je znają, a nawet czasem cenią i lubią, choć rzadko są to postawy symetryczne.

Każdy z tych metaforycznych modeli granicy ma odpowiadający mu metaforyczny model pogranicza. Dodam tu, że ogólnie pojmuję → pogranicza jako obszar szeroko rozumianych relacji społecznych między zbiorowościami z obu stron wspólnej granicy. Podkreślam, że tylko umownie przyjmować należy, iż sposób i charakter przejawiania się owych relacji są uzależnione od rodzaju granicy. I tak granica jako „linia okopów” wytwarza pogranicze w postaci „pola minowego”. Na tym pograniczu spotykają się jedynie strony, które postrzegają siebie jako przeciwników w nieustannym antagonizmie. Wspólne na tym pograniczu są zazwyczaj trupy (bo już nie ranni), ponieważ ten rodzaj pogranicza jest obszarem dążności do pełnego zniszczenia stron. Oczywiście ten stan może trwać lata, a nawet wieki, co właśnie symbolizuje metafora okopów.

Granica jako „rzeka” wytwarza pogranicze, które możemy określić mianem „promu” czy „mostu” 3. Owszem, istnieją elementy wspólne dla obu stron (wszak rzeki przenoszą ludzi, towary, idee), ale jest to połączenie niewygodne, rzadko używane i tylko przez nielicznych. Nigdy też nie łączy w sposób trwały, wszak prom z natury rzeczy zawsze musi gdzieś być bardziej: zawsze jest bliżej jednej ze stron. Lepiej więc prezentować na swoim brzegu własną potęgę – po to, aby przeciwnika na wszelki wypadek odstraszyć. Jednakże przeciwnik po swojej stronie „rzeki” czyni to samo: on również daje pokaz siły i wielkości. A każda ze stron przedstawia drugi brzeg w negatywnym świetle. Tak więc z „promu” korzysta się bardzo rzadko, a jeżeli już robi się wypady, to w pokojowych zamiarach. Można rzec, że na co dzień istnieje on tylko potencjalnie, a realnie bywa raczej używany przez strony trzecie. Częściej korzysta się z mostu – pod warunkiem, że taki istnieje.

Granica jako „mur” przyczynia się do powstania pogranicza typu „brama”. Ta narzucająca się metafora jest wszak symbolem przejścia, przynajmniej czasowego otwarcia. Owszem, granica istnieje, może być wyraźna i potężna, ale bywa często w obu kierunkach przekraczana. Strony mają świadomość odrębności, noszą w sobie obawę przed konfliktami, a jednak albo są siebie wzajemnie ciekawe, albo – co ważniejsze – potrzebują się.

Granica typu „parkan” wytwarza pogranicze, które najlepiej określić mianem „boiska”. Jest to taki typ pogranicza, na którym prezentuje się swoją wartość i siłę, swoją urodę i wielkość. Służy to nie tylko temu, aby zaimponować przeciwnikowi i w efekcie go odstraszyć, ale też temu, aby zmierzyć się i porównać z przeciwnikiem. Oprócz demonstrowania wielkości i puszenia się na tym pograniczu następuje także podpatrywanie, a więc pojawia się wyraźna szansa zapożyczeń. Jest to rodzaj gry i zabawy, gdzie obok pierwiastków antagonistycznych mamy też wyraźne elementy współdziałania, stosowania wspólnych reguł, gdzie oprócz konkurencji pojawia się też uznanie dla drugiej strony.

Granica jako „ulica” ewokuje typ pogranicza, który określić można mianem „placu targowego”. Jest to obszar pełnej koegzystencji, wzajemnej akceptacji, gdzie w równym stopniu występuje odmienność, ale też wzajemne zainteresowanie, a nawet atrakcyjność. Na pograniczu w typie „placu targowego” realizuje się – zgodnie z wydźwiękiem przyjętej metafory – przynajmniej częściowo i przynajmniej w pewnych sferach współdziałanie i wymiana z wzajemną korzyścią.

Wymienione wyżej metafory modeli granic i pograniczy z pewnością nie wyczerpują wszystkich możliwych relacji. Bogactwo życia społecznego, politycznego i kulturowego jest znacznie większe niżeli jakiekolwiek propozycje typologiczne. Na przykład modele te nic nie mówią o relacjach obojętności, jaka nieraz wytwarza się pomiędzy stronami, które wówczas niemal się nie dostrzegają (np. w systemie kastowym dawnych Indii). Można mieć jednak uzasadnioną wątpliwość, czy relacja pełnej obojętności występuje w realnym życiu społecznym. Często wszak mamy do czynienia z zamaskowanym antagonizmem czy zamrożonym konfliktem. Jeżeli już szukać obojętności, to należałoby ją widzieć w relacjach dalekiej zewnętrzności, a więc takich, gdzie granica jest nader wyraźna, ale jednocześnie tak szeroka, że stron nic ze sobą nie łączy (np. Polaków mieszkających w Polsce i Aborygenów w Australii). Nawet wzajemne stereotypowe wyobrażenia nie tworzą tu jakiejkolwiek wspólnej płaszczyzny.

Trzeba też wspomnieć, że przedstawione modele ukazują pogranicza w postaci nazbyt symetrycznej, gdyż biorą pod uwagę jedynie oś granicy przebiegającą w poprzek. W rzeczywistości pogranicza są bardziej asymetryczne: mogą po jednej stronie cechować się większą dozą uznania dla partnera niż po stronie przeciwnej, gdzie jest więcej pogardy; może z jednej strony jawić się pragnienie kontaktu, a z drugiej chęć izolacji; może z jednej strony przejawiać się agresja, a z drugiej chęć współdziałania itd. Dobrze wiadomo, że pogranicza jako obszary swoistych kontaktów społeczno-kulturowych są w istocie zjawiskami nader złożonymi (por.  Sadowski 1995). Choć granica może być traktowana jako linia demarkacyjna oddzielająca tych z jednej jej strony od tych z drugiej strony, to często układ ten nie jest idealnie symetryczny. Zdarza się bowiem, iż jedna strona ma większą możliwość (ekonomiczną czy polityczną) jej przekraczania niż druga strona (np. Izrael – Autonomia Palestyńska, Stany Zjednoczone – Meksyk).

I jeszcze jedno: granice nie zawsze są wąskimi liniami; są to też większe czy mniejsze terytoria. Same granice są więc już swoistymi pograniczami czy „obszarami granicznymi”. Są to „wysunięte części” danego systemu, które zazwyczaj nie są delikatne i dyskretne, lecz wyraziste i wyraźnie demonstrowane. Słowem, granice tworzą cienkie linie, ale i szerokie pasy, głębokie przepaście i rozmyte rowy. Można powiedzieć, że niektóre granice trzeba przeskakiwać wielkim skokiem, a inne można przejść małym krokiem. Te ostatnie granice mogą wszak oddzielać dwa odrębne światy bardzo wyraźnie.

Granice dotyczą tych, którzy chcieliby przybyć, jak i tych, którzy chcieliby wyjechać (np. z byłej NRD). Choć z różnym stopniem łatwości versus trudności, granice są jednak przekraczane. Warto przy tym zapytać, co oznacza „przekraczanie granic”: jakie zmiany w psychice, w zachowaniach, w uwadze, w systemie wartości temu towarzyszą? I dotyczy to zarówno granic fizycznych, obiektywnie istniejących jako realne byty (w tym fizyczne granice przestrzenne czy biologiczne granice między kategoriami płci czy wieku), jak i granic bardziej symbolicznych (np. między miastem a wsią, między religiami czy podkulturami). 

Przekraczanie granic – zapewne wszelkich granic – jest niekiedy wydarzeniem niezwykłym pod względem emocjonalnym i intelektualnym. Znakomicie uchwycił to Ryszard Kapuściński (2004: 13) w swych Podróżach z Herodotem:

Zastanawiałem się, co się przeżywa, przechodząc granicę. Co się czuje? Co myśli? Musi to być moment wielkiej emocji, poruszenia, napięcia. Po tamtej stronie – jak jest? Na pewno inaczej. Ale co znaczy to – inaczej? Jaki ma wygląd? Do czego jest podobne? A może jest niepodobne do niczego, co znam, a tym samym niepojęte, niewyobrażalne?

Mimo iż klarowność granic wydaje się często tak upragniona, nie są one łatwe do wytyczenia – o czym świadczą setki, jeżeli nie tysiące konfliktów. Wszelkie przestrzenie (geograficzne, polityczne, gospodarcze, kulturowe) nie są ułożone mozaikowo, nie są „dopasowane”, izomorficzne wobec siebie, lecz są wewnętrznie silnie i wieloaspektowo zróżnicowane, gdzie poszczególne podziały nakładają się, krzyżują i mieszają ze sobą. Nadto każdy obszar ma swe centrum, to centrum ma swoje centrum nadrzędne, ono zaś jeszcze wyższe itd. Topologia przestrzeni społecznej jest wyjątkowo pogmatwana.

Kończąc, można przywołać kilka dodatkowych metafor, które owe złożone i ciekawe zjawiska związane z granicami i pograniczami lub przez nie wytwarzane mogą dobrze określać.

Pojęciem matematycznym, które zrobiło oszałamiającą karierę, są fraktale, traktowane dziś przez wielu jako interesująca metafora, a jednocześnie ważka kategoria filozoficzna. Fraktale uświadamiają nam, że nie można z góry i automatycznie, ściśle i dokładnie zakładać, czy i jakie są różnice, gdzie przebiegają granice między czymkolwiek. Wszystko zależne jest od stopnia przybliżenia i dokładności spojrzenia, tak więc należy przypomnieć, że różnica (i granica z niej wynikająca) może być po prostu spotęgowaną i powiększoną do demonicznych rozmiarów błahostką. W efekcie tych analiz (por.  Mandelbrot 1982) stwierdzono, że wiele granic ma nieskończoną złożoność sprawiającą, że faktycznie nie sposób ich dokładnie wyznaczyć ani tym bardziej zmierzyć. Wszystkie mają nader umowny i powierzchowny charakter, bowiem każde kolejne przybliżenie i pogłębienie spojrzenia sprawia, że ukazują się coraz to nowe „zakamarki”, „zaułki” i „rozciągnięcia” tych granic i konturów.

Trzeba przypomnieć, że zarówno granice, jak i pogranicza są zmienne, przy czym oprócz wzajemnego warunkowania zmian z obu stron granicy odgrywają tu rolę także inne czynniki: dalsze sąsiedztwa (w tym sąsiedztwa nadrzędnych systemów, np. imperiów), przemienność stanów współpracy i nienawiści, stan zmęczenia i wyczerpania stron, stopień skomplikowania się granic i pograniczy, pojawienie się nowych partnerów (np. imigrantów) i czynników jeszcze bardziej komplikujących wzajemne relacje (np. religijnych czy językowych). I odnośnie do tych zjawisk można by przywołać metaforę „kotła” (a przypomnieć należy, że jeszcze niedawno mówiono np. o „kotle albańskim” czy „kotle kaukaskim”).

Pojawiają się też momenty, gdy należytym określeniem granic i pograniczy jest ich „zapalność”. Nagromadzone napięcia, tłumione konflikty nagle ożywają, wybuchają ze złowrogą mocą i prowadzą do strasznych nieraz kataklizmów, a nawet wojny na danym pograniczu. W pewnych sytuacjach mówi się z kolei o „porowatości” granic, mając na myśli to, iż nie są one szczelne, zamknięte, niedostępne tak dla obu stron, jak i dla innych, postronnych. Takie granice w istocie nieco się rozmywają, mają charakter bardziej umowny niż realny. Bywają również granice i pogranicza, które najlepiej określić mianem „zamrożenia” (jak choćby pomiędzy obydwoma państwami koreańskimi). Są to sytuacje, gdy niemal wszystkie relacje charakterystyczne dla granic i pograniczy zostały czasowo zniesione i gdy tak naprawdę ta granica „nie istnieje, choć istnieje”.

Takie czy inne metafory mogą pojawiać się incydentalnie; mogą też być elementem jakiejś figury retorycznej czy ozdobnikiem tytułu książki lub rozdziału. Niemniej potwierdzenie ich pełnego sensu, jak i potwierdzenie ich zasadności oraz trafności jest możliwe dopiero wtedy, gdy dane metafory są składnikiem nieco bardziej rozbudowanej teorii. Jest to jednak kwestia, która wymagałaby odrębnego omówienia.

Bibliografia:

  1. Arystoteles (1989). Poetyka (tłum. H. Podbielski). Wrocław: Ossolineum.
  2. Babiński G. (1997). Pogranicze polsko-ukraińskie. Etniczność, zróżnicowanie religijne, tożsamość. Kraków: Nomos.
  3. Cohen A.P. (2003). Wspólnoty znaczeń (tłum. K. Warmińska). W: M. Kempny, E. Nowicka (red.), Badanie kultury. Elementy teorii antropologicznej (s. 192–215). Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
  4. Donnan H., Wilson T.M. (2007). Granice tożsamości, narodu, państwa (tłum. M. Głowacka-Grajper). Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
  5. Golka M. (1999). Pogranicza – transgraniczność – transkulturowość. W: L. Gołdyka (red.), Transgraniczność w perspektywie socjologicznej – kontynuacje (s. 13–26). Zielona Góra: Lubuskie Towarzystwo Naukowe.
  6. Golka M. (2010). Imiona wielokulturowości. Warszawa: Wydawnictwo Literackie Muza.
  7. Golka M. (2016). Czemu służą granice? W: H. Samsonowicz (red.), Polska otwarta czy zamknięta? (s. 47–61). Łomża: Społeczne Stowarzyszenie Prasoznawcze „Stopka”.
  8. Herbert Z. (2000). Labirynt nad morzem. Warszawa: Fundacja Zeszytów Literackich.
  9. Kapuściński R. (2004). Podróże z Herodotem. Kraków: Wydawnictwo Znak.
  10. Lakoff G., Johnson M. (1988). Metafory w naszym życiu (tłum. T. Krzeszowski). Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy.
  11. Mandelbrot B. (1982). The Fractal Geometry of Nature. San Francisco: W.H. Freeman and Company.
  12. Sadowski A. (1995). Wschodnie pogranicza w perspektywie socjologicznej. Białystok: Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Filia w Białymstoku.

Przypisy:

  1. W związku z tym, iż opracowanie tego hasła ma charakter autorski, wykorzystuję tutaj obszerne fragmenty mych wcześniejszych tekstów: Golka 1999, 2010, 2016. ↩︎
  2. Historia zna wiele realnych ścian czy murów: począwszy od murów okalających wszystkie miasta antyczne i średniowieczne, poprzez powszechnie znany i funkcjonujący jako swoisty symbol Wielki Mur Chiński, budowany podobno już od VI w. p.n.e. do XVI w. n.e. o łącznej długości 2400 km, poprzez tzw. linię Maginota, która została zbudowana po I wojnie światowej i miała oddzielać bezpieczną granicą Niemcy od Francji, poprzez mury, którymi hitlerowscy Niemcy opasywali tereny żydowskich gett w wielu miastach Europy, poprzez mur berliński zbudowany w 1961 r., aż do muru oddzielającego tereny Autonomii Palestyńskiej od terenów Izraela, budowanego od początku XXI w., czy muru pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Meksykiem. W starożytności i w średniowieczu każde miasto i każda twierdza opasane były murami i fosami – niekiedy potężnymi – w których znajdowało się zaledwie kilka dobrze strzeżonych bram. Nadto istnieje niezliczona ilość mniejszych i mniej spektakularnych murów w różnych miejscach dzisiejszego świata, np. mur, który zaczęto budować w 1999 r. w Uściu nad Łabą, a który miał oddzielać Czechów od Romów (jego budowę w wyniku protestów przerwano), czy mur oddzielający Romów od Słowaków zbudowany w 2009 r. w Ostrovanach na Słowacji. „Mur nie może być piękny i jest antyarchitekturą zastygłą w konwulsyjnym geście obrony ukamienowaną przestrzenią” – napisał Zbigniew Herbert (2000: 181) w swym Labiryncie nad morzem. A przecież tak często jest on traktowany jako „linia pokoju”, co w obliczu realnych konfliktów nie musi być eufemizmem. Należy też pamiętać, że fortece często były budowane właśnie przy rzekach, w istocie tworząc mur. ↩︎
  3. Wymownym przykładem granicy jako „rzeki” jest Neretwa oddzielająca kiedyś Bośniaków od Chorwatów. Jednocześnie łączy i dzieli ich Stary Most w Mostarze. I nie zmienia tego stanu rzeczy fakt, iż po wschodniej stronie rzeki most jest traktowany jako muzułmański (gdzie mieszka ok. 30 tys. Bośniaków), po zachodniej zaś jako chorwacki (mieszka tam ok. 60 tys. Chorwatów). Czasem więc most – gdy jest formą granicy – niestety dzieli, a nie łączy. Ten zabytkowy most został doszczętnie zburzony podczas wojny bałkańskiej w listopadzie 1993 roku i odbudowany (przy wsparciu UNESCO i Turcji) w lipcu 2004 r. Obecnie most na powrót łączy, choć nie ma już znaczących różnic pomiędzy mieszkańcami po jego jednej i drugiej stronie. ↩︎

Projekt "Zintegrowany Program Rozwoju Uniwersytetu Wrocławskiego 2018-2022" współfinansowany ze środków Unii Europejskiej z Europejskiego Funduszu Społecznego

NEWSLETTER